facebook | www | youtube | spotify | tidal | instagram
Kontrasty w muzyce zawsze były dla mnie fascynujące. Chyba dlatego zawsze lubiłem Pink Floyd, mimo, że niektóre kawałki wywołują we mnie bliżej nieokreślony smutek i melancholię (,,Hey You”… piękny numer!, ale nie o floydach teraz…). I chociaż płyta o której opowiem stylistycznie jest z innej bajki, to jednak wywołała u mnie podobne skojarzenie klimatyczne. Smutek i melancholia…
Thar Ai to mocne uderzenia gitar przechodzące w melancholijne pasaże. Jednak gdybyśmy poprzestali na takim skojarzeniu odnośnie tego zespołu, byłoby to straszne uproszczenie. Bo wspomniany klimat smutku rodzi tu nieodpartą potrzebę w oczekiwaniu na coś więcej. Melancholia w dźwiękach jest wyważona na równi z wściekłością, chęcią do walki i potrzebą wykrzyczenia tego stanu emocjonalnego na zewnątrz. Takie skojarzenia miałem podczas obcowania z albumem ,,Antihuman” i aż poczułem nieodpartą chęć zapytania muzyków, czy taki stan emocjonalny towarzyszył im samym podczas tworzenia. Bo to co jest na ,,Antihuman” charakterystyczne – to niesamowite kontrasty, które słychać przez całą płytę. Mocno przemyślane, wyważone, dopracowane przejścia pomiędzy smutkiem, a zarazem energią i siłą uderzeń każdego instrumentu.
Najlepszym przykładem powyższego jest utwór ,,Plastic King„, który dla mnie jest czarnym koniem tego albumu! Nie epamiętam, ile razy zapętliłem ten kawałek podczas odsłuchu. Ale przyznam, że w pewnym momencie zadziałał na mnie wręcz w obsesyjny sposób! „Genialny” to określenie wręcz niewystarczające dla opisania tego, co dzieje się w tym utworze i co działo się ze mną podczas jego słuchania (ciary, wszędzie!). Drugi numer na płycie, podkreślę, pokazuje, co można zrobić z muzyką i słuchaczem i w jaki klimat przenieść podczas wzajemnej korelacji. Jest to obłędnie kontrastowy numer, moim zdaniem najlepszy na całym albumie, który swoją drogą nie pozostawia złudzeń…
Thar Ai – Plastic Kings
Thar Ai to kapela, która uwodzi słuchacza i rozpala jego emocje do niebezpiecznej granicy ekstazy, rozkoszy przeżywania dwubiegunowych stanów po których pozostaje już tylko stwierdzenie: o rzesz…! Taki jest ten album. I dodam, że Panowie ,,dowalili do pieca” bo dodając do niego tak wymowną okladkę (każdy niech pokusi się sam o interpretacje, he) stworzyli ze swojej kapeli sztukę! Dodam, że produkcja płyty, jakość dźwięku, sprawia, że mogłaby zagościć za granicą bez żadnych kompleksów (to komplement!).
Thar Ai – Black Thoughts, Grey Sails
Wracając do obcowania z muzyką i rozbierania jej na czynniki pierwsze to kolejnymi moimi typami do tej operacji jest ,,Black Thoughts, Grey Sails” posiadający riff gitarowy, gdzie dostrzegłem wpływy wczesnego Korn’a czy ,,Mine” z mnogością kontrastów, utwierdzających słuchacza w klimacie tego dzieła. Wspomniane skojarzenia do Korn’a czy momentami Linkin Park, mają na celu wyłącznie skomplementowanie zespołu, absolutnie nie czyniąc porównania. Thar Ai wspina się po ,,własnej drabinie”, wykorzystując jedynie pewną stylistykę nasuwającą takie skojarzenia. To co jest ich drugą wizytówką to smutny wokal, czasem przechodzący w agresywny manifest, co w zestawieniu z kontrastowością muzyki tworzy niesamowicie wściekło-nostalgiczny klimat. Natomiast okładka płyty w pełni oddaje charakter twórczości Thar Ai.