Barlinecki Meloman poleca – koncert „Gramy u siebie” zespołu Niesamowita Sprawa

 

Na dziś przy gotowałem co innego. Nie będzie to stricte recenzja, ale choć tego typu teksty nazywa się inaczej, to jakieś elementy recenzji one w sobie zawierają. Bohaterem dzisiejszego tekstu jest zespół Niesamowita Sprawa, z którym miałem możliwość zapoznania się w nieco innej formie – nie żadna płyta, nie żaden album, ale za to koncert. Koncert inny niż wszystkie.

 

Oczywiście odbył się on bez udziału publiczności. W dniu wydarzenia transmitowany był na antenie radia Afera, ale na szczęście nie była to jedyna okazja, by posłuchać Niesamowitej Sprawy. Organizacją zajęło się poznańskie Centrum Kultury Zamek, które później opublikowało na swoim kanale w serwisie YouTube retransmisję występu. Był on jednocześnie rejestrowany na kamerach, tak więc jeśli będziecie mieli chęć obejrzenia materiału, to znajdziecie go pod tym linkiem. Sam występ miał miejsce dnia trzydziestego kwietnia w ramach koncertowego cyklu o nazwie „Gramy u siebie” – czyli akcji promującej młodych, poznańskich artystów.

 

 

Tekst o Niesamowitej Sprawie mogę traktować jako podwójną nowość. Tutaj jeszcze nigdy nie zajmowałem się relacjami z koncertów, a relacjami z koncertów online nie zajmowałem się w ogóle. Odpada więc kwestia ogólnej organizacji, kontakt z publiką, atmosfery pod sceną… no cóż, trzeba się dostosować. Właściwie to sam styl zespołu też jest swego rodzaju nowością, bo czegoś takiego tu jeszcze nie było. Muzycy koncentrują się głównie na akustycznym (gdzieniegdzie zwanym też „ulicznym”) folku o poetyckim wydźwięku. Instrumentarium? Perkusja, gitara akustyczna, kontrabas, skrzypce i mandolina. No i wokal, do którego bardzo często dorzucane są wspólne, chóralne zaśpiewy. Sam zespół określa z kolei swą twórczość jako zwykłe piosenki. Otrzymujemy więc muzykę dość specyficzną, ale dzięki temu zdecydowanie się wyróżniającą.

 

Niesamowita Sprawa – koncert kwalifikacyjny Gramy u siebie 2021

 

Występ trwał w sumie niecałą godzinę. Kwestia granych utworów sprawiła mi pewien kłopot, gdyż nie znam (ewentualnie nie znałem) twórczości zespołu. Na koncie mają tylko jedną EPkę, dostępną zarówno na Spotify, jak i fizycznie, ale nietrudno się domyślić, że to nie wszystko, co kapela ma do zaoferowania – wspomniany czas przeznaczony na występ wypełnili bez żadnych problemów. Choć kierunek obrany przez muzyków gwarantuje skoczne i żywiołowe rytmy niezależnie od postawy i tematyki tekstów, to łatwo było zauważyć, że czują się oni dobrze zarówno w przypadku kompozycji bardziej żartobliwych, luźnych, jak i tych poważnych. Zresztą, zmienia się tekst, muzyka tylko częściowo. Niestety nie potrafię powiedzieć, czy zagrano jakieś premierowe kompozycje, wiem za to, że pojawiło się coś, co grane jest rzadko. Mowa tu o kompozycji „Tramwajarz”, o ciekawym, mającym wyraźny uliczny wydźwięk, i chyba po prostu życiowym tekstem. Ale to nie on jest moim faworytem. Podobnie utwór „Najpiękniejsze chwile„, który najprawdopodobniej jest jednym z popularniejszych utworów grupy.

 

 

Najlepiej słuchało mi się „Piosenki do przyjaciela„.

Ciekawy motyw, równie prosty, co energiczny rytm, kilka mniej lub bardziej kąśliwych słownych uwag… Może i nie wyróżnia się jakoś ponad standardy zespołu, ale od razu przykuł on moją uwagę. W nim chyba najłatwiej było mi zauważyć, że Niesamowita Sprawa gra głównie dla przyjemności. Bez żadnego niepotrzebnego stresu, bez żadnej spiny, bez komplikacji. Owszem, o sile koncertu w zdecydowanej większości decydowała muzyka, nic ponad to – ale nie zawsze oczekuje się od występów czegoś więcej, zwłaszcza teraz. Jak byłoby z publiką, w normalnych warunkach? Ci, co się załapali, to wiedzą, mi zostaje tylko się zastanawiać. Przynajmniej na razie.

Nie ukrywam, że miło było po prostu zobaczyć zespół w akcji, nawet jeśli odbyło się to tylko na ekranie monitora. Grający, śpiewający, po prostu dobrze się bawiący. Nawet to, że na co dzień takiej muzyki nie słucham, nie zrobiło mi większej różnicy. W obiorze przeszkadzało mi w sumie tylko jedno. Wokal Michała Iskry było słychać bardzo wyraźnie i głośno, ale kiedy mówił on do mikrofonu w przerwach między utworami, nie byłem w stanie niczego usłyszeć, dopóki sam drastycznie nie zwiększyłem poziomu głośności. Ale czy dotyczy to samego koncertu? Niby tak, ale tylko połowicznie. Trochę żałuję, że nie miałem jak się pojawić na miejscu, choć i tak wyglądałoby to wszystko zupełnie inaczej, niż z okresu przed pandemią. Koncerty online to definitywnie nie to samo, ale dają chociaż namiastkę występów live. To już nie teledyski, ale jeszcze nie interakcje twarzą w twarz. Rozdziela nas co prawda ekran, ale to jeszcze nie powód, by całkiem odcinać się od tego, co w obecnych warunkach da się realizować.

 

Barlinecki Meloman

blog // facebook // instagram // recenzje 

Mam na imię Łukasz. W różnym stopniu interesuję się różnymi rzeczami, ale kilka lat temu muzyka stała się moją życiową pasją. Sukcesywnie rozwijam ją na swój sposób i nie wyobrażam sobie bez niej życia. Życzę miłego czytania!