Barlinecki Meloman recenzuje płytę koncepcyjną „4POLA” Kierasa

facebook | youtube | www | instagramserwisy streamingowe

 

Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek pisał tu o albumie koncepcyjnym. Nawet kiedy sam zacząłem mimowolnie kojarzyć sobie przedstawiany przeze mnie album z jedną, konkretną historią, to w dalszym ciągu nie było to oficjalnie zamierzone przez zespół. Tak więc dziś będzie pełnoprawny album koncepcyjny. Dość solidny, bo rozdzielony na dwie płyty. A formalnie składający się na cztery odmienne części, definiowane przez tytuł „4POLA”. Autorem opowiedzianej historii jest niejaki Kieras – pewnie go znacie, nawet jeśli w tej chwili go sobie nie kojarzycie. Wspomnę tylko, że jest on gitarzystą oraz wokalistą grupy The Gist, o której także swego czasu napisałem kilka słów.

 

„4POLA” równie dobrze mogłyby być kompilacją, gdyż zbierają w sobie kompozycje z różnych okresów działalności Kierasa. Każda grupa to jedno pole. Całość składa się w sumie z osiemnastu kompozycji, z czego dwie (tj. „Pozimie” i „Pieski los”) znajdują się TYLKO na fizycznej wersji albumu. Prawdopodobnie, gdy wyszukacie sobie to wydawnictwo na Spotify czy też innym serwisie streamingowym, pomyślicie sobie, że macie do czynienia tylko i wyłącznie z żartem muzyka. Cóż – owszem, ale na pewno nie w takiej formie, jak mogłoby się to wydawać. Posłuchacie, to się dowiecie. Tak czy inaczej, obszerny materiał daje nam w sumie ponad 70 minut muzyki, podzielone na dwie płyty, stworzone z czterech różnych etapów: Powrotów, Przelotów, Przechadzek i Pobudek. Co ciekawe, utwory zostały między sobą wymieszane, więc dawna kolejność może być nieco myląca.

 

 

Nie wiem, czy powinienem porównywać solowe utwory Kierasa do tego, co słyszałem u The Gist, ale jedno jest pewne: to zdecydowanie dwa różne światy. Pozostała nonszalancja (powiedziałbym nawet, że jest jej tu dużo więcej – być może właśnie ze względu na osobisty charakter wydawnictwa), pozostała swobodna forma, ale wszystko idzie jak dla mnie bardziej w kierunku indie rocka. Oczywiście nie zabrakło też miejsca dla alternatywy, nie tyle rockowej co ogólnej. Bo album jest w sumie mało stricte rockowy – dominują lekkie i proste motywy, często zbliżone do siebie formą. Duże różnice są za to w tempach – znaleźć można tu zarówno energiczne, całkiem chwytliwe numery, jak i powolne, subtelnie snujące się za słuchaczem piosenki. Ujmę to tak: gdy słuchałem tego wydawnictwa, najlepiej było mi traktować muzykę jako tło dla tekstów. Bo, nie ukrywam, raczej rzadko jest mi po drodze z takimi brzmieniami, więc aż tak bardzo tych brzmień nie chłonę.

A propos tekstów: skoro to album koncepcyjny, to warto poświęcić trochę miejsca na liryki. Z tym, że nie będę pisać w tym miejscu o ich konkretnej tematyce, gdyż moim zdaniem zwyczajnie mija się to z celem. Album jest tak skonstruowany, że teksty teoretycznie wydają się być zupełnie ze sobą niepowiązane. Każdy z nich porusza inne zagadnienia, każdy ukazuje własne spojrzenie na świat. I chyba właśnie tym miał być ten concept album: opisem rzeczywistości, która otacza Kierasa jako muzyka i jako człowieka. Takiego jak my wszyscy, który spotyka się z takimi samymi doświadczeniami jak inni, ale z uwzględnieniem różnych czynników, indywidualnych dla każdego z nas. Ale czy właśnie nie o tym są z reguły teksty…? Może i są, ale nie zawsze przedstawia się je jako konkretną historię życia ich autora. A tak właśnie przedstawiane są „4POLA„. I o ile sama muzyka nie jest jakoś specjalnie wymagająca, tak nad lirykami już trzeba się pochylić. I wiem, że ten czas, który z reguły poświęcam na zapoznanie się z przedstawianym albumem, w tym przypadku okazał się być niewystarczający. Może się trochę czepiam, ale nie pogardziłbym jakąś książeczką z lirykami w środku solidnego digipacka.

 

Kieras – 4POLA (cały album)

 

Zauważam w tej muzycznej kobyle jeszcze jedno: rzadko kiedy da się wyczuć aż taką szczerość zawartą w muzyce. Pojęcie albumu solowego obejmuje zazwyczaj głównie sam proces twórczy, a nie chęć przekazania czegoś osobistego, od siebie. Zacząłem traktować „4POLA” jak taką autobiografię z innego świata. Trochę bardziej poetycką, metaforyczną, niebezpośrednią, za to bogatą (mimo dość znacznego streszczenia względem książek) i przedstawioną w nietypowy sposób. Nie mam pojęcia czy to odpowiednie podejście, ale w końcu to odbiorca powinien interpretować po swojemu treści, prawda?

„4POLA” to dzieło bez wątpienia nietuzinkowe, ale tego w sumie mogłem się spodziewać po Kierasie. Nietuzinkowy może się wydawać także ten tekst, bo nie ma tu nic o faworytach, a i o samej muzyce zdaje się być troszkę mniej. Będę szczery: najbardziej doceniam ten album właśnie za pomysł. Muzycznie aż tak mnie nie porwał, ale zaryzykuję stwierdzenie, że kluczowym elemenetem tego wydawnictwa wcale nie jest muzyka. Jeszcze wrócę do tego albumu i poświęcę trochę czasu na analizę tekstów. Nigdy nie byłem w tym jakoś szczególnie dobry, ale teraz trafiła się świetna okazja, by się trochę podszkolić.

 

Barlinecki Meloman

blog // facebook // instagram // recenzje 

Mam na imię Łukasz. W różnym stopniu interesuję się różnymi rzeczami, ale kilka lat temu muzyka stała się moją życiową pasją. Sukcesywnie rozwijam ją na swój sposób i nie wyobrażam sobie bez niej życia. Życzę miłego czytania!